Płytnica

 

Descripción escorrentía

Final de piragüismo Gwda y su cuenca - Płytnica, el camino más difícil, aunque
demostrado, no es tan temible.
La canoa principal senderos Gwda, del más fácil al más difícil:
1. Pilawa.
2. Rurzyca.
3. GWDA.
4. Dobrzyca.
5. Blanco y Blueberry.
6. Płytnica
Aparte Debrzynkę, Negro y Samborkę, que también - muy rara vez - la visita de
ventiladores, por encima de seis que se establecería. Płytnica dejó a mí mismo para el postre. Yo sabía,
que es un sendero difícil y exigente. El río no es largo, que se puede dividir en cuatro secciones,
difieren en carácter:
1) Valle Płytnicy, desde el pueblo de salvaje cerca de Szczecinek, tres lagos: Rymierowo,
Przełęg y Kniewo. Pintoresco episodio, przez rynny trzech jezior i dwa odcinki łączące
jeziora.
2) Poligon (dawny), od wypływu z jeziora Kniewo, do Sypniewa. W zasadzie niedostępny dla
kajaków. Spenetrowałem dość dokładnie jako piechur, rzeka ginie wśród bagien, rozlewisk.
Działalność bobrów spowodowała, że latem w niektórych miejscach w rzece nie ma wody.
A pesar de las dificultades, ya que esta parte del río nadó los mayores entusiastas. Cómo - a mí
misterio. No voy a tratar de.
3) Sypniewo – Budy. Dla fanów pływania rowami melioracyjnymi.
4) Budy – Płytnica, albo w skrócie: „zwałka”.
Biorąc sobie za cel Gwdę nie przyjąłem założenia, że przepłynę każdy odcinek. Rurzycę
odpuściłem sobie w ogóle, Gwdę „zrobiłem” do Lędyczka, Piławę, Dobrzycę i Białą z
Czernicą w zasadzie w całości. To samo dotyczyło Płytnicy. 4 lipca 2009 zrzuciłem więc
kajak (dwójka poliuretanowa) na rzekę w miejscowości Budy. Samotnie, z zamiarem biwaku
na trasie. Przede mną 17 kilometrów rzeki. Normalmente conduzco diaria 25 - 30 kilómetros,
en un remo, que fluye junto con el socio. Sin embargo Płytnica tan exigente, que
pomimo krótkiego dystansu, byłem przygotowany do dwudniowego, samotnego spływu. Do
Budów dojechałem skręcając w prawo za Prądami, jadąc trasą 22 od strony Jastrowia w
kierunku Wałcza. Mostek koło budynku kościoła, za czasów PRL zamienionego w magazyn
miejscowego PGR-u, jest miejscem startu. Od początku rze(cz)ka pokazuje lwi pazur. Zwałka
za zwałką, bobrze tamy, tempo 1,5 kilometra na godzinę. Na szczęście w tym roku wody jest
dużo, inaczej doszłoby jeszcze ciąganie łódki po dnie. Wiosłami zawadzam o brzegi, prąd nie
jest zbyt wartki, nie utrudnia więc lawirowania pomiędzy przeszkodami. Wysiadka z kajaka
bardzo częsta, dodatkowe atrakcje – zjazdy z tam na rzece, które zbudowały nam bobry.
Szlak nie przycinany, w tym roku albo nikt nie płynął, albo tylko kilka kajaczków. Wciąż las,
po 2 kilometrach woda staje, wpływamy pomiędzy trzciny. Uwaga na dochodzący z lewej
strony dopływ lub martwe koryto, kierujmy się w prawo, za ledwo zauważalnym prądem.
Płynie się trudno, także ciężko pokonać przeszkody, nie można wejść do wody – bagno, nie
ma brzegu – bagno, a trzeba wysiąść z kajaka i przenieść go nad zwalonym drzewem, trochę
akrobatyki cyrkowej. Dopływamy do dawnego młyna w Prądach. Po prawej stronie miejsce
na przenoskę, Por desgracia - es la propiedad privada, me recibió dos perros, Tengo que probar el
lado izquierdo. Me acerco peligrosamente cerca de la presa, que no está marcado en absoluto,
sangrar-pie de agua impide no sólo la segunda vuelta, kayak ni siquiera puede deshacerse.

El barco en el barro espeso, I - en el sudor, Conquisto con gran dificultad 1 metro me separa de
muy altas murka, que cubre la orilla. Esto es útil para mi altura, alrededor de la cual
el camino era bastante obstáculo. Barco de Drag, pensamiento, Tengo la más difícil llevar a la
para cada uno, pero yo no sabía, lo que me espera ... Detrás de la presa, el agua fluye más rápido
corriente, pasar por debajo del puente de la carretera No. 22, derecha, detrás de los árboles
widoczny ładny budynek z pruskiego muru. Robię krótki postój i dalej do boju. Pierwsze
kilka kilometrów za Prądami to chyba najtrudniejszy odcinek, wody niezbyt dużo, rzeczka
wąska, przeszkody momentami co 20 metrów, pojedyncze i seriami. Niekiedy kajak trzeba
podnieść bardzo wysoko, momentami kładę się na dnie, wystaje mi tylko mój długi nos. Jest
kilka przeszkód, które pokonałbym jedynką, gdy z dwójki musiałem wysiadać, gdyż była
zbyt długa lub szeroka do niektórych manewrów, generalnie jednak uważam, że dwójka jest
lepsza na tę trasę:
– pozwala położyć się i przepłynąć pod nisko zwalonym pniami,
– łatwiej „wskakuje” na żeremie, tamy i inne przeszkody, wystające do kilku centymetrów z
wody.
Dwójka jest także stabilniejsza i łatwiej się z niej wysiada i do nie wskakuje, czasami w dość
trudnych warunkach. Dodatkowa uwaga: trzeba mieć mocne wiosło/a!
Woda powoli się uspokaja, ilość przeszkód maleje, ponownie trzcinowiska, brzegi się
oddalają. Kanał do płynięcia bardzo wąski, niekiedy około 1 metra, odbijam się wiosłem od
trzcin. Gdy grąd (nazwa fitocenozy nadrzecznego lasu) przybliża się do wody, wtedy znów
pojawiają się zwałki. Płyniemy przez zarośnięte jezioro, utworzone przez jaz w S. Tu
przeżyłem wspaniałe spotkanie: minął mnie po wodą bóbr. Te zwierzęta, których jest już nad
rzekami tak dużo, spotkać bezpośrednio jest bardzo trudno. Przepływający tuż pod kajakiem
stworek blisko metrowej długości zapewnia naprawdę ekscytujące doznanie. Przeżyłem
również chwilkę strachu, gdy tuż za mną, poprzedzony hałasem tratowanych trzcin, przez
rzeczkę przegalopował dorodny jeleń. Nie takie widać te zarośla bagniste, skoro przebiegają
przez nie duże zwierzęta. Wypływamy na małe jeziorko, jedyny otwarty akwen o
powierzchni ok. 1 ha, po prawej stronie leśniczówka, koło mostu drogowego dobry punkt
biwakowy. Za mostem (trzeba się nieco schylić), dalsza część jeziorka. Dopływam do jazu. I
tu konsternacja. Którędy przenieść kajak? Problem wydaje się nie do rozwiązania, decyduje
się na prawą stronę, kajak trzy metry do góry, uff, uff, potem na murek i prawie dwa metry w
pionie na dół. Gęste pokrzywy do pasa, pod stopami błoto. Poparzony i poobijany dociągam
łódkę do wody, gdy udaje mi się wsiąść, czuję się jak zwierzę wodne, które uciekło z
niesprzyjającego lądu do swojego środowiska. Jestem zresztą cały mokry, walka z
przeszkodami zapewnia wodę w kajaku, zanurzanie się po pas i brodzenie w wodzie także
oswajają z tym środowiskiem. Na jednej z przeszkód przewróciłem się i wpadłem po
szyję. „Mister mokrego podkoszulka”, szkoda tylko, że w błocie i brzuch mi to tak
uwydatniło… Za jazem rzeka coraz szersza, dalej z wypłyceniami, momentami dno kamienne
z wystającym głazami. Tu spotkamy też rekordową serię przeszkód, nie dość, że łódkę
przeciskamy pomiędzy pniami na sporej wysokości, to na długości kilkudziesięciu metrów
przeszkoda za przeszkodą. Kolejny, trudny odcinek, ale stopniowo płynie się coraz lżej.
Trafiają się kilkusetmetrowe odcinki bez większych przeszkód! Zakole za zakolem, trochę
walki, ale tempo wyraźnie rośnie tak, że około 15.00 dopływam do mostu kolejowego linii
Poznań – Kołobrzeg. Wiem, że miejscowość Płytnica już niedaleko, posilam się więc Red
Bullem i dzwonię do Pan Jacka, że dziś kończę bez postoju. Po niecałej godzinie widzę
pierwsze zabudowania. Wieś letniskowa, oczywiście nieprzyjazna dla kajakarzy, brzegi
pogrodzone i niedostępne. Na początku mała tama, kajak można spławić, trzeba wysiąść, ale
nie ma konieczności przenoszenia, ostrożnie tylko przy wsiadaniu! We wsi jeszcze kilka
trudnych zwałek, parę mostków i finał.
Cały odcinek pokonałem w 9 horas, razem z postojami, nie było więc tak źle, jak się

spodziewałem. Rzeka cały czas płynie wśród lasów. Dużo naturalnych miejsc biwakowych,
co pozwala odpocząć i – gdyby sił zabrakło – przenocować (przypominam jednak, że grozi to
potężnym mandatem!). Jednodniowe spłyniecie jest dość dużym wysiłkiem, ja następny dzień
regenerowałem siły. Poobijany i przemoczony, ale zadowolony poczekałem na transport i
hej – do domu. Jeżeli planujemy płynięcie dalej Gwda, to nie zachęcam do jednodniowego
spływu Płytnicą, na drugi dzień mięśnie bolą, a i kręgosłup się buntuje. Szarpanie łódki na
zwałkach to chyba największe obciążenie, gdyż sam dystans jest dość skromny.
Jak pisałem szlak jest dziki i niepoprzycinany. I proponuję, żeby tak zostało – to nigdy
nie będzie rzeka dla typowych spływów, niech zostanie jako ładna, zwałkowa trasa, ze
wszystkimi atrakcjami.
2009-07-08
Włodzimierz Tosik

Deja una respuesta

su dirección de correo electrónico no será publicada. Los campos obligatorios están marcados *